Posty

Wyświetlanie postów z 2019

Weronika Tomala- Rabih znaczy wiosna

Obraz
"Martę i Rabiha połączyła prawdziwa przyjaźń od dziecka. Są jak brat i siostra, jak papużki-nierozłączki, jak dwie połówki tego samego kamienia. Różni ich tylko jedno - w żyłach Rabiha płynie arabska krew. Choć wychował się w Polsce i czuje się prawdziwym Polakiem, nie jest akceptowany przez otoczenie ze względu na kolor skóry i egzotyczną urodę, którą odziedziczył po ojcu. Nieszczęśliwy splot wydarzeń sprawia, że ich wyjątkowa relacja urywa się, blednie, majaczy we wspomnieniach dorosłych już ludzi. Los bywa jednak przewrotny - Marta i Rabih spotykają się ponownie i to w okolicznościach, o których oboje chcieliby zapomnieć. Ona wiedzie poukładane, szczęśliwe życie, on za moment staje na ślubnym kobiercu. I świat staje na głowie. Czy w obliczu tłumionego przez lata gniewu i żalu potrafią odnaleźć dawnych siebie? Czy targani sprzecznymi emocjami wreszcie ujrzą to, przed czym tak zaciekle się bronią?" Podczas czytania bardzo łatwo "wejść" w fabułę książki i t

Mia Słowik- Jak zostałam peruwiańską żoną [ZAPOWIEDŹ]

Obraz
Przede mną kolejna, z pewością wciągająca w fotel lektura. Jaka się okaże? Czy mnie zawiedzie?  Zobaczycie już wkrótce. A to opis, który serwuje nam sam wydawca: Podążając za radą ezoterycznej terapeutki, z biletem w jedną stronę Mia wyrusza w podróż życia po Ameryce Południowej, gdzie zmaga się z wrodzonym brakiem asertywności i niezdecydowaniem. W trakcie wyprawy bierze udział w ceremonii Ayahuaski, spędza czas w indiańskich wioskach, centrach medytacyjnych, a nawet w domu niebezpiecznych paramilitares, nieustannie starając się odnaleźć drogę do samej siebie. Ostatecznie podróż rzeczywiście nieodwracalnie przemienia jej życie, w sposób, którego nigdy nie wzięłaby pod uwagę.  Literatura faktu, którą czyta się jak dobrą powieść. Pełna humoru, bez cenzury ukazuje blaski i cienie spontanicznej podróży europejskiej kobiety w patriarchalnej kulturze macho. Bezpretensjonalna  „Brigitte Jones w podróży”! Z wydawnictwem "annapurna" mam do czynienia po raz pierwszy. Z pewnością

Amber Gold- Krzysztof Beśka

Obraz
"Rok 1895. W życiu Stanisława Berga trwa nie najlepszy okres. Kiedyś był znanym łódzkim detektywem, dziś załatwia brudne sprawy dla wszystkich możnych przemysłowego miasta. Pewnego dnia zostaje wezwany do miejscowego przedsiębiorcy, Johanna Wolfganga Grossa, którego syn nie wrócił z wakacji. Detektyw odnajduje ślad w Königsbergu. Wspomagany przez tureckiego kupca, córkę konsula i miejscowego policjanta polskiego pochodzenia, trafia na trop zaginionego Grossa, ale też afery finansowej na niespotykaną dotąd skalę. Jej stawką będą nie tylko ogromne pieniądze, ale przede wszystkim ludzkie życie…" Moi drodzy, zabieram Was w podróż po 19- wiecznej Łodzi. Miasta typowo przemysłowego, które funkcjonuje przede wszystkim z pracy robotników pracujących w fabrykach oraz właścicieli tychże fabryk. To właśnie ta ostatnia grupa społeczna z racji swojej zamożności często wplątuje się w różne porachunki. To właśnie tymi sprawami zajmuje się Stanisław Berg- znany łódzki detektyw, który j

Karina Krawczyk- Nazywam się milion

Obraz
Książka Kariny Krawczyk pt."Nazywam się Milion" na wstępie zaskakuje już samym tytułem. Czyżby autorka próbowała nawiązać do sławnego i słynnego zarazem dzieła wieszcza Adama Mickiewicza pt. "Dziady cz.3" , w którym przecież jak wiadomo Konrad wypowiedział słowa "Nazywam się milijon, bo za miliony kocham i cierpię katusze"? Powiązanie to zauważyłam jeszcze zanim książka dostała się w moje ręce- jest to bez wiątpienia ważne powiązanie, które nie uważam za przypadek. Świadczy to o charakterze książki i tym samym jej przesłaniu. W końcu "wielka improwizacja" jest nie tylko ogromnym duchowo i patriotycznie dziełem. To wybuch sił imaginacji, wszechogarniającego buntu. To właśnie tu w obliczu niesprawiedliwości i biedy, jakimi dotknięta była ówczesna społeczność polska Konrad zdejmuje z piedestału Boga nazywając siebie mistrzem. Słowami "Nazywam się milijon, bo za miliony kocham i cierpię katusze" pokazuje swoją dojrzałość, ale jak s

John Ellis- " DZIENNIK KATA"

Obraz
„Jak zachowywali się zabójcy w ostatnich godzinach i w ostatnich chwilach swojego życia, stojąc na szubienicy? Jedni ginęli jak bohaterowie, inni zaś jak tchórze.” „Dziennik kata” to książka, która już za sprawą samego tytułu budzi skrajne odczucia- jednych zaciekawi (zapewne słowo inspiracja nie jest w tym miejscu odpowiednie), innych z kolei już na wstępie odrzuci. Napiszę szczerze- należałam do tej drugiej grupy. Nie przywykłam ani do książek akcji, ani do fabuły historycznej czy też dramatów. Z biografią bywało różnie, ale to również nie mój typ.  Mimo faktu, że lubuję się w stosunkowo wąskim zakresie książek, książka ta zrobiła na mnie nie małe wrażenie. Do tego stopnia, że naprawdę ciężko mi napisać opinię, gdyż być może za moją sprawą okaże się, że jednych zachęcę a innych zniechęcę do sięgnięcia po lekturę. Ale wracając, proporcjonalnie do ilości przeczytanych stron tejże książki zauważyłam pewną zależność- im dalej jestem tym bardziej zmienia się moje nasta