Karina Krawczyk- Nazywam się milion
Czyżby autorka próbowała nawiązać do sławnego i słynnego zarazem dzieła wieszcza Adama Mickiewicza pt. "Dziady cz.3" , w którym przecież jak wiadomo Konrad wypowiedział słowa "Nazywam się milijon, bo za miliony kocham i cierpię katusze"?
Powiązanie to zauważyłam jeszcze zanim książka dostała się w moje ręce- jest to bez wiątpienia ważne powiązanie, które nie uważam za przypadek. Świadczy to o charakterze książki i tym samym jej przesłaniu. W końcu "wielka improwizacja" jest nie tylko ogromnym duchowo i patriotycznie dziełem. To wybuch sił imaginacji, wszechogarniającego buntu. To właśnie tu w obliczu niesprawiedliwości i biedy, jakimi dotknięta była ówczesna społeczność polska Konrad zdejmuje z piedestału Boga nazywając siebie mistrzem.
Słowami "Nazywam się milijon, bo za miliony kocham i cierpię katusze" pokazuje swoją dojrzałość, ale jak się okazuje również i to, że nie dojrzał jednak do bycia stwórcą. Nie rozumie faktu, że każdy odpowiada za swój czyn i tylko osoba, która go popełniła może w pełni za niego odpowiadać.
Czyli... cały naród musiałby zmienić swoje podejście, aby nastąpiło jego odkupienie.
Skoro już znamy ogólny zarys "Wielkiej improwizacji" , to myślę, że śmiało mogę już przejść do recenzji książki, która od samego początku miała zostać zrecenzowana. W związku ze śmiałym nawiązaniem tytułu do dzieła wieszcza, pozwolę sobie skupić się w tym opisie na powiązaniu ze sobą (być może obu) dzieł.
Okej, skupiamy się na zasadniczej części...
Ksiązka pt. "Nazywam się milion" to kryminał, którego głównym motywem jest poszukiwanie przeszłości chorej na amnezję kobiety, która (o bagatela) prosi, aby nazywać ją Milion.
Prosi o pomoc policjanta- Kirskiego, który aby uciec od swoich problemów, z którymi sobie zwyczajnie nie radzi, rzuca się w wir pracy. Tenże mężczyzna początkowo daje się poznać jako osoba zarozumiała, bezduszna, zapatrzona w pracę. Wraz z postępem lektury pierwszo jesteśmy w stanie powiedzieć, że jest to osoba niejednoznaczna.. potem okazuje się, ze wręcz kluczowa- Kirski podobnie jak Milion boryka się strachem. Bohaterka boi się swojej tożsamości- nie wie kim jest, a w tej obawie utrzymują ją niepokojące sny z przeszłości. Jednak walczy z tą bojaźnią- pragnie siebie poznać mimo wszystko. Jedyne czego się obawia, to to, że jej przeszłość ją przytłoczy, że wróci do życia, którego miała możliwość się pozbyć chociaż na chwilę. Kirski prawdopodobnie boi się odrzucenia. Podświadomie tęskni za miłością, którą pragnie tak bardzo, że obawia się o brak możliwości jej spełnienia.
Co łączy Krawczyk z Mickiewiczem?
1. okładka- biało czerwona, nawiązująca do flagi Polski- oznaka patriotyzmu
2. tytuł
3. Poszukiwanie tożsamości głównych bohaterów
4. Poszukiwanie sensu życia
5. bezsens współtworzenia bieżących wydarzeń- według Mickiewicza jak i wg.Krawczyk Polska swoim postępowaniem zmierza do zatracenia.
A właśnie...a propo tego.
Musze to napisać, gdyż bardzo nie spodobał mi się sposób narracji niektórych fragmentów książki.
Ja wiem, że każdy ma różne poglądy polityczne, ale właśnie z tego względu uważam, że:
a. po pierwsze wtrącanie wiadomości politycznych akurat w tej książce jest zupełnie nie na miejscu- wygląda to trochę tak, jakby autorka tak mocno była zirytowana obecną sytuacją w Polsce, że nie mogła się powstrzymać, aby opisać to w książce. Zważywszy na to, że jest to kryminał- jest to zupełnie nie potrzebne. Miesza wręcz to gatunki.
b. Po drugie- skoro już wiadomości polityczne grają w tej książce jakąś ważną rolę to nie powinno się ujawniać swoich przekonań. Gdybym chciała poczytać o polityce, sięgnęłabym do gazet.
Cała fabuła jest bardzo ciekawa i porywająca i gdyby tylko autorka skupiła się właśnie na niej, to książka ta byłaby na liście moich bestellerów. Tak to, jest tylko jedną z wielu przeczytanych, aczkolwiek takich książek, które będę wspominać miło.
Poza tym w lekturze jest dużo niepotrzebnych wstawek (już oprócz tych politycznych), które powodują, że napiecie, które ciągle rosło przy historii Milion i Kirskiego nagle spadało... i można by tu zrobić porównanie do pewnych funkcji trygonometrycznych w matematyce, ale też nie do końca. Bo przykładowo... sinusoida czy cosinusoida ma dziedzinę w nieskończoności. Ponadto jest rosnąca i malejąca w pewnych przedziałach- stale powtarzających się co 2kπ.
Z kolei w książce sytuacja wygląda tak, że napięcie rośnie powiedzmy do tego π/2 a potem zderzałam się ze ścianą którą jak już przeskoczyłam to znowu przez jakiś czas nie mogłam wejść w temat. I tak w kółko. :)
Przejdźmy już może do podsumowania:
-Czy polecam tę książkę?
- Tak, jak najbardziej.
-Czy mogłabym coś doradzić autorce?
- Mniej frustracji, więcej pasji :). Książka ta jest z ogromnym potencjałem, bardzo dobre powiązanie z klasyką literatury, świetne motywy, tylko po prostu może troszkę mniej uzewnętrzniania się?
Wstawki np o Mundialu trochę mnie irytowaly, ale ogólnie to bardzo dobra książka.
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję za szczegółową i profeesjonalną opinię. Jeszcze nikt nie przeliczył moich słów na wzory matematyczne. Szok i szacun! Autorka :)
OdpowiedzUsuń